Gdzieś tu rośnie drzewo. Ale aby doń dojść, trzeba się przedrzeć przez leżące na ziemi oślizłe zwalone pnie i porastające je jeżyny. I parę rozłożystych krzaków, wraz z młodszymi drzewkami chłoszczących wędrowca. To Puszcza Białowieska, ostatni na zachód od Bugu las pierwotny. Miejsce uratowania żubra, dziś miejsce chronione na wszelkie możliwe sposoby.
Gdzieś tu rośnie drzewo. Ale aby doń dojść, trzeba się przedrzeć przez leżące na ziemi oślizłe zwalone pnie i porastające je jeżyny. I parę rozłożystych krzaków, wraz z młodszymi drzewkami chłoszczących wędrowca. To Puszcza Białowieska, ostatni na zachód od Bugu las pierwotny. Miejsce uratowania żubra, dziś miejsce chronione na wszelkie możliwe sposoby.
Ta pierwotna Puszcza Białowieska, ukryta w głębi kompleksu, w niczym nie przypomina znanego nam lasu. Rośnie tam trochę drzew, młodych, w średnim wieku, starych i bardzo starych, ale więcej jest tych najstarszych, już martwych, które zaścieliły ziemię, tworząc nieprzebyte zapory. Martwe drzewa toczą owady. Właśnie tak wyglądała większość Europy tysiąc lat temu.
Leśnik o takim czymś powie krótko: halizna. Gatunki, na które leśnik patrzy ze zgrozą, tutaj spokojnie wcinają drewno. Na tych martwych drzewach i na ziemi rośnie całe mnóstwo roślin. Wiele z nich ocalało już tylko tutaj. Dotyczy to zwłaszcza żyjących na martwym drewnie mchów, wątrobowców, grzybów, glonów i porostów. A i powszechnie znane gatunki w Puszczy Białowieskiej wyglądają inaczej. Lipy bardziej przypominają dęby, a dęby i wierzby osiągają tu gigantyczne wręcz rozmiary.
Nic więc dziwnego, że w Białowieży ma swoje siedziby, a przynajmniej stacje terenowe wiele placówek naukowych. Nie tylko badawczych, ale także doświadczalnych. Właśnie tu próbuje się przywrócić dąbrowy z dodatkiem lip, klonów i wiązów.
W puszczy najwięcej rośnie świerka (26 %). Nieco mniej jest sosny (24 %). W dalszej kolejności są olsza czarna (17 %), dąb szypułkowy (12 %) oraz brzozy (brodawkowata i omszona – łącznie 11 %). Są też jesion wyniosły, lipa drobnolistna, klon pospolity i grab zwyczajny. Jedynie świerk i sosna tworzą tu jednogatunkowe monokultury (na odpowiednich dla siebie siedliskach). Gatunki liściaste zwykle występują w zmieszaniu.
Mimo obecności wielu naukowców, prawdopodobnie faunę puszczy poznaliśmy zaledwie w połowie. Tylko tu można w Polce spotkać owady bogatka wspaniałego i rozmiazga kolneńskiego, i ryjówkę średnią. Z innych bardzo rzadkich gatunków wymienić można puszczyka mszarnego, żerującego tylko na martwych świerkach dzięcioła trójpalczastego, smużkę czy nietoperza borowiaczka.
Ale symbolem Puszczy Białowieskiej jest żubr. Paradoksalnie – w parku narodowym trudno go znaleźć. Bo tam po prostu nie ma co jeść. Łany traw i innych roślin są za to w lasach gospodarczych. I tam, ku utrapieniu leśników, przebywają żubry.
Dlaczego właśnie tu zachował się ostatni skrawek pierwotnej nizinnej puszczy? Dzięki kilkusetletniej ochronie. Puszcza Białowieska była tzw. królewskimi dobrami stołowymi. Polować miał tu prawo wyłącznie monarcha. Miejscowa ludność nie miała prawa się tu osiedlać. Ba, nawet wejść do lasu by zbierać grzyby, jagody czy wybierać miód z barci mogli tylko nieliczni, posiadający specjalne dokumenty. O polowaniu nie było nawet mowy; groziła za to kara śmierci. Nawet wszechwładny kanclerz Jan Zamoyski musiał zdobywać specjalne jednorazowe zezwolenie, by móc tu zapolować.
Dzięki temu w puszczy zawsze było dużo zwierzyny. I królowie chętnie korzystali ze swoich praw. Znany z ogromnej siły August II omal nie zginął, samotnie wypuszczając się na niedźwiedzia. Królowie systematycznie rozbudowywali białowieskie dwory i pałace myśliwskie. Jan Kazimierz, sprowadzając do puszczy chłopów z Mazowsza i Podlasia, by wypalali smołę, dziegieć, potaż czy wytapiali rudę żelaza, dał początek dzisiejszym puszczańskim miejscowościom.
Po rozbiorach carowie rozdali puszczę wiernym sobie rosyjskim książętom i hrabiom. Ci w ciągu kilkunastu zaledwie lat tak spustoszyli las, że car znów musiał wydać zakaz polowań i wyrębu. Wznowiono je w połowie XIX wieku wraz z wprowadzeniem nowoczesnej gospodarki leśnej. Kiedy puszczę pocięto prostymi jak strzała przesiekami i drogami, puszczą zainteresowali się carowie. Sprowadzili z Syberii i Kaukazu ogromne ilości wszelkiej maści grubego zwierza. Puszcza stała się więc jednym wielkim zwierzyńcem. I od 1860 do 1912 roku prawie co roku odbywały się tu wielkie łowy. W rosyjskim stylu, czyli ze strzelaniem do wszystkiego, co się rusza.
Ale to nie carskie polowania, ale I wojna światowa i powojenna anarchia przyniosła największe straty. 3,5 roku okupacji Niemcy wykorzystali na zbudowanie kolejki i masowe wycinanie drzew na niespotykaną nigdzie indziej skalę. Wycofanie się Niemców niewiele dało; w lasach wciąż ukrywali się niemieccy i radzieccy maruderzy polujący na zwierzynę i rabujący co się dało i co można było spieniężyć u białostockich Żydów. Właśnie wtedy zginął ostatni żubr. Nie lepiej było po wojnie. Anglicy, którzy dostali kontrakt na eksploatację lasów, cięli jak Niemcy, więc po pięciu latach zerwano umowy. I zaczęto restytucję żubra. Z ogrodów zoologicznych i zwierzyńców sprowadzono ocalałe żubry i zaczęto je rozmnażać, przystosowując do miejscowych warunków. Do drugiej wojny światowej dochowano się 16 żubrów. Przetrwały one wojnę dzięki… okupantom. Sowieci w obawie przed partyzantami wysiedlili wszystkich mieszkańców, a na ich miejsce sprowadzili zahukanych mużyków, którym nie w głowie było polowanie, ale obawa o własne życie. A Niemcy planowali z puszczy uczynić państwowy rezerwat łowiecki. Niewiele brakowało, a po wojnie cała puszcza znalazłaby się w ZSRR. – Towarzyszu Stalin, wy macie wiele puszcz, a my gdzie teraz będziemy polować – tym pytaniem delegacja Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego miała udobruchać Stalina, który oddał Polsce część Puszczy Białowieskiej. Ale mniejszą część.
Po wojnie kontynuowano ochronę puszczy i żubra. Utworzony w 1947 roku Białowieski Park Narodowy stał się polską wizytówką wraz z łowickimi pasiakami i wódką wyborową. Puszczy wyszło to na dobre. Z czasem różnymi formami ochrony objęto ponad połowę polskiej puszczy. Warto dodać, że cała puszcza po stronie radzieckiej do dziś jest parkiem narodowym. W części polskiej są: park narodowy, park krajobrazowy, obszar chronionego krajobrazu, 20 rezerwatów przyrody, 2 ostoje zwierząt chronionych, 94 strefy ochronne gniazd ptaków, 401 drzew w programie zabezpieczenia puli genowej oraz ponad 1100 pomników przyrody.
Nie brakuje głosów, żeby ochroną objąć całą Puszczę Białowieską. To opinia części naukowców i radykalnych ekologów. Przeciwnych temu leśników wspierają okoliczni mieszkańcy. – Las płonie szybko – te enigmatyczne, ale groźne słowa skutecznie studzą zapędy ochroniarzy. Cała puszcza pod ochroną to utrata tysięcy miejsc pracy dla ludzi. To także systematyczna ucieczka żubrów do pobliskich lasów, w miarę jak cała puszcza zacznie przypominać las pierwotny. Z kolei lubiący spokój głuszec najlepiej czuje się w części białoruskiej, gdzie – jak przed wiekami – polować może tylko władca.
Pozostaw swój ślad