Zwana jest Ziemią Strachu albo Pustynią Pragnienia. A można dodać jeszcze kolejne miano: Martwa Ziemia. Bo jest całkowicie pozbawiona jakiegokolwiek życia.
Zwana jest Ziemią Strachu albo Pustynią Pragnienia. A można dodać jeszcze kolejne miano: Martwa Ziemia. Bo jest całkowicie pozbawiona jakiegokolwiek życia.
Tanezrouft to płaskowyż 300-500 m n.p.m., leżący w południowej Algierii, przy granicy z Mali, pomiędzy górami Ahaggar, kotlinę Tidikilt i Ergiem Szesz, jedną wielką wydmą. Nie jest ani hamadą, czyli pustynią skalistą, ani piaszczystym ergiem, ani żwirowym serirem. Tanezrouft ma w sobie wszystkie te krajobrazy. Dominuje wszakże pustynia kamienista. Większe fragmenty piaszczyste są w południowej części, już w granicach Mali, a seriry u podnóża Ahaggaru i na południe od kotliny Tidikilt. Choć nocą temperatura gwałtownie spada, to średnia temperatura w lipcu przekracza 32 stopnie. Są bardziej gorące pustynie, ale tylko ta jest martwa. Bo jest najbardziej sucha. Opady roczne rzadko przekraczają tu 8 cm, a często wynoszą zero! Bo wokoło jest pustynia, wiatry nie nanoszą tu wilgoci, jak na pustyni Namib znad oceanu. A płaskowyż Tanezrouft jest ze wszystkich rejonów Sahary najbardziej oddalony od miejsc wilgotnych, czy to mórz, czy wielkich rzek (tu Nigru).
I każdy, kto znajdzie się tu bez przygotowania i wyposażenia, też będzie martwy. W lutym 1962 r., francuski patrol odkrył wrak samolotu. Obok leżało zasuszone, na wpół zasypane piaskiem ciało pilota. Leżało tak od 29 lat. Brytyjczyk, kapitan William Lancaster, w kwietniu 1933 r. leciał z Barcelony przez Oran do Gao nad Nigrem. Pilot zachował się jak trzeba, nie oddalał się od samolotu, ale po ośmiu dniach skończyła mu się woda i umarł z pragnienia.
A około 1800 roku w Tanezrouft zaginęła karawana dwóch tysięcy wielbłądów. Do dziś nie znaleziono choć najdrobniejszego śladu. Jest to o tyle dziwne, że przez środek Tanezrouftu prowadzi swoista saharyjska Marszałkowska, czyli szlak karawanowy znad Morza Śródziemnego do Gao nad Nigrem, miasta mniej sławnego, ale ważniejszego niż słynne Timbuktu. Choć i na to jest wytłumaczenie. Tuaregowie, niepokorny lud Sahary, który nie boi się nawet Tanezrouftu, to nie tylko pasterze i przewodnicy karawan, ale także zbóje, bez litości grabiący kupców. Może to ich sprawka?
Tuaregowie to jedyny lud, który potrafi współżyć z pustynią. Choć muzułmanie, to kobiety maja bardzo wysoka pozycję, a twarze zasłaniają… mężczyźni. Ci dzielni wojownicy potrafią rzucić wyzwanie murzyńskim i arabskim państwom, dysponującym śmiercionośną bronią, gdy sami mają wyłącznie pustynię za sojusznika. I radzą sobie. Nikomu nie udało się podporządkować ani spacyfikować rycerzy Sahary…
Ale nie zawsze tak było. Gdy Europę pokrywał lodowiec, na Saharze, w tym Tanezrouft, wesoło zieleniła się sawanna, hipopotamy i bawoły taplały się w błocie, a w rzekach żyły krokodyle. Że tak było, wiemy z malowideł skalnych na nieodległym płaskowyżu Tassili n`Ajjer.
Pozostaw swój ślad