Piszą o nim, że to ostatnie dziewicze miejsce na Ziemi. Jeśli nawet nie ostatnie, to jedno z ostatnich. Naukowcy kilka lat temu odkryli tam kilkadziesiąt nowych, nieznanych nauce gatunków roślin i zwierząt. Jedyne miejsce, gdzie to się może zdarzyć, to Nowa Gwinea.
Piszą o nim, że to ostatnie dziewicze miejsce na Ziemi. Jeśli nawet nie ostatnie, to jedno z ostatnich. Naukowcy kilka lat temu odkryli tam kilkadziesiąt nowych, nieznanych nauce gatunków roślin i zwierząt. Jedyne miejsce, gdzie to się może zdarzyć, to Nowa Gwinea.
Świeżo odkryty gigantyczny szczur z rodzaju Mallomys waży 1,4 kg. Z kolei nowo odkryty karłowaty opos z rodzaju Cercartetus jest wielkości myszy. Opisany został także nowy gatunek miodojada, Melipotes carolae. Tu trzydzieści lat temu opisany został ogrodnik złotoczuby (Amblyornis flavifrons), ptak z rodziny altanników, budujący z gałęzi altanki wysokie na 1,2 m. Celem budowy jest wyłącznie skuszenie samicy do wejścia do niej, a tym samum do kopulacji. To pierwszy od 1940 roku odkryty ptak na Nowej Gwinei. Oprócz tego opisano ponad 20 nowych gatunków żab, z których najmniejsza miała zaledwie 14 mm długości, 4 nowe gatunki motyli oraz 5 nowych gatunków palm.
Od opisania gatunku przed prawie stu lat po raz pierwszy zaobserwowano rajskiego ptaka Parotia berlepschi z rodzaju sześciopióra. Potwierdzono także istnienie drzewiaka złotogrzbietego (Dendrolagus pulcherrimus), odkrytego w 1990 roku gatunek kangura drzewnego. Dotąd był widziany tylko raz i istniała obawa, iż jest wymarły.
Pierwszy raz zapuścił się tu w 1979 roku amerykański zoolog Jared Diamond (odkrywca m. in. ogrodnika złotoczubego). Potem przybył tu jeszcze w 1981 roku. Ale były to czasy Suharto, który utrzymywał dobre stosunki z Zachodem. Bruce Beehler, chcąc pójść w ślady Diamonda, ponad dwadzieścia lat czekał na zgodę. Na wyprawę zabrał naukowców indonezyjskich, amerykańskich i australijskich.
To miejsce, to góry Foja w północno-zachodniej części Nowej Gwinei, w indonezyjskiej prowincji Papua (zachodnia część dawnego Irianu Zachodniego). Góry Foja nie są wysokie, nieco ponad 2 tys. metrów wysokości. Góry te nie są też rozległe. Mają ok. 300 tys. ha (3 tys. km kw.), czyli tyle, co dwa przeciętne lub jeden największy (białostocki) polski powiat. I według mapy wcale nie są niedostępne; zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od nadmorskich miasteczek Sarmi i Wakde. Ale nowogwinejskie dżungle są wyjątkowo trudne do przebycia. Przejść można nie więcej niż kilka kilometrów dziennie. Najbliższe plamiona Kwerba i Papasena, mają swoje wioski nie bliżej niż 15 dni marszu przez gęstą dżunglę. Nie zapuszczały się w góry Foja, bo bliżej miały pod dostatkiem pożywienia. Miejsce to jest więc kompletnie bezludne.
Z racji położenia we wschodniej, indonezyjskiej części Nowej Gwinei góry Foja są praktycznie odcięte od świata. Naukowcy mają poważne problemy z dostaniem się w te rejony, o zwykłych podróżnikach nie wspominając. Formalnie dlatego, iż władze Indonezji chcą uchronić dziewiczy obszar przed jakimikolwiek ludźmi. Faktycznie – nie chcą mieć świadków. Mieszkańcy Irianu Zachodniego, czyli indonezyjskiej części Nowej Gwinei coraz głośniej domagają się oderwania od Indonezji i przyłączenia do Papui-Nowej Gwinei, państwa obejmującego wschodnią część wyspy. Co prawda na Nowej Gwinei nie doszło jeszcze do ludobójstwa, jakie miało miejsce we wschodnim Timorze, ale indonezyjska armia i bojówki bardzo chętnie i skutecznie pacyfikują niepokorne rejony. Zdaniem niektórych w indonezyjskiej części wyspy w walkach z islamskimi bojówkami i wojskami rządowymi zginęło już ponad 800 tysięcy Papuasów.
Bruce Beehler chce wrócić w góry Foja z kolejna ekspedycją. O ile wróci. A jeśli wróci, to może nie będzie miał gdzie. Sensacyjne informacje o ostatnim raju na Ziemi szybko obiegły świat. A ceny nowo odkrytych gatunków idą już w grube tysiące dolarów. Są poważne obawy, że znacznie szybciej pojawią się tam kłusownicy, chcący schwytać nieznane lub świeżo odkryte zwierzęta i sprzedać je na czarnym rynku za bardzo duże pieniądze. Że naukowcy nie mogą, a kłusownicy mogą? Indonezja jest jednym z najbardziej skorumpowanych krajów świata. A stawki w najodleglejszej od stolicy prowincji są niższe niż na stołecznej Jawie.
A skąd właśnie w tych górach takie bogactwo nowych gatunków? Praktycznie wyłącznie z powodu nie eksplorowania tego miejsca przez naukowców, z powodów wyżej wymienionych. Nie ma tu wszak ani jakichś specjalnie różniących się od innych rejonów warunków naturalnych. Klimat ten sam co w pozostałej części gorący i wilgotny, średnie temperatury oscylują przez cały rok pomiędzy 20 a 30 stopniami. Roczne opady to nieco ponad 2 tys. mm. Większość deszczu spada od grudnia do marca, ale typowej pory suchej nie ma; leje przez cały rok. Rośnie tu ta sama co w pozostałej części wyspy, wyjątkowo gęsta dżungla. Porastają ją m. in. drzewiaste paprocie, iglaste araukarie (Araucaria cunninghamii, Agathis labillardieri) i zastrzaliny (Podocarpus neriifolius) oraz liściaste palmy, gumiaki (Calophyllum) i gutaperkowce (Palaquium).
Wśród ssaków są typowe dla Nowej Gwinei nietoperze (m. in. owocożerne rudawki), gryzonie (m. in. wspomniane szczury), torbacze (kangury drzewne, oposy), stekowce (kolczatki, prakolczatki), rajskie ptaki, altanniki, kazuary mniejszy i jednokoralowy itp.
Tyle tylko, że to góry odizolowane od kręgosłupa
w postaci łańcucha górskiego ciągnącego się przez całą długość wyspy (Góry Owen Stanleya, Góry Centralne, Maoke). I właśnie ze względu na izolację tamtejsze górskie gatunki różnią się od pozostałych.
Pozostaw swój ślad