Jaszczurka długości 180 metrów, kondor o rozpiętości skrzydeł 130 metrów, pająk z 40-metrowymi odnóżami, równie gigantyczne małpy, kolibry, orki, psy, kaktusy, kwiaty, ryby itp. To rysunki na płaskowyżu Nazca, jedno z najbardziej tajemniczych miejsc na Ziemi.
Jaszczurka długości 180 metrów, kondor o rozpiętości skrzydeł 130 metrów, pająk z 40-metrowymi odnóżami, równie gigantyczne małpy, kolibry, orki, psy, kaktusy, kwiaty, ryby itp. To rysunki
na płaskowyżu Nazca, jedno z najbardziej tajemniczych miejsc na Ziemi.
Co to jest – na pewno nie wiemy do dziś. Nazywa się je Rysunkami z Nazca. Ale dziwny to rysunek, skoro z ziemi prawie nic nie widać, ot, biegnąca gdzieś w dal metrowej szerokości i 20-centymetrowej głębokości ścieżka
. Oglądane z góry, owe ścieżki układają się we wzory. I to jakie! Te największe mają wszak kilkaset metrów, a linie ciągną się aż za horyzont. Powstały w bardzo prosty sposób. Płaskowyż jest pokryty czerwonawym żwirem. Ale pod spodem jest żółtobiałe, jaśniejsze podłoże. Owe ścieżki
powstały przez usunięcie ciemniejszej zewnętrznej warstwy.
Geoglify, bo tak je nazywają naukowcy, przypominają kształtem zwierzęta (kolibry, pająki, małpy, ryby, lamy, jaszczurki, kondory itp.) lub figury geometryczne. Rozciągają się one na przestrzeni nawet kilkuset metrów (pająk, kondor, drzewo). Są też linie długie na 8 km. To wszystko można zobaczyć wyłącznie z lotu ptaka. Jest ich ok. czterystu, z czego ponad dwadzieścia to figury. Reszta to różnej długości proste linie.
Rysunki z Nazca znajdują się w południowo-zachodnim Peru, pomiędzy miastami Nazca a Palpa. Rozciągają się na obszarze ponad 80 km długości i 14 km szerokości, na czterech płaskowyżach: Palpa, Ingenio, Nazca i Socos. Wszystko zajmuje ok. 500 kilometrów kwadratowych, czyli pół przeciętnego polskiego powiatu.
Geoglify wykonywali Indianie z plemienia Nazca przez ponad tysiąc lat. Jedni naukowcy twierdzą, że pomiędzy rokiem 300 p.n.e. a 900 n.e. Inni są zdania, że pomiędzy 200 p.n.e. a 700 n.e. W każdym razie zaraz po zrobieniu rysunków ich wykonawcy nagle zniknęli. I nie wiadomo dlaczego i co się z nimi stało.
Mało, że geoglify są niewidoczne z ziemi, to jeszcze nie wiadomo, jak zostały wytyczone. Jak Indianie, tkwiący w epoce kamiennej, potrafili wykonać tak skomplikowane wzory? Do końca tego nie wiemy. Prawdopodobnie odwzorowywali w terenie znacznie pomniejszony rysunek etapami, wykonując linie na obszarze, który mogli objąć wzrokiem. Naukowcy dowiedli, że jest to możliwe, nawet dysponując prostymi narzędziami jak zwykłe tyczki. Ale Jim Woodmann uważa, iż bez obserwacji z powietrza wykonanie tak precyzyjnych kształtów było niemożliwe. Jego zdaniem Indianie Nazca znali balony na gorące powietrze. On także udowodnił doświadczalnie, iż było to możliwe.
W 1528 roku widział je konkwistador Cieza de Leon. Ale że widział z poziomu konia, czyli niewysoko, to i widział niewiele. Uznał, że to znaki wskazujące drogę podróżnikom. I o rysunkach zapomniano na niemal cztery wieki. Rysunki odkryto ponownie dopiero w 1920 roku, gdy zauważyli je piloci. Ich raport trafił wszakże do akt. Siedem lat później odgrzebali go Toribo Mejia Xesspe i Alfred Kroeber. Początkowo sądzili, iż są to kanały nawadniające. Później jednak uznali, że nikt rozsądny nie budowałby kanałów o tak skomplikowanym kształcie. Wysunęli wiec teorię, iż jest to labirynt religijny, jak święte ścieżki Inków. Z kolei Paul Kosok, a po nim Maria Reiche byli za tym, że ogromne figury są gwiezdnym kalendarzem. A owe figury są odwzorowaniem gwiazdozbiorów. Johan Reinhard jest zdania, że to miejsca kultu bogów gór i wody. Na przerażająco suchym płaskowyżu woda od zawsze była na wagę złota, więc bogowie odpowiedzialni
za wodę byli szczególnie czczeni. Linie zinterpretował więc jako ścieżki prowadzące do miejsc kultu, a zwierzęta przedstawione na ogromnych wizerunkach były symbolami bóstw. Giuseppe Orefici, który prowadzi tu badania archeologiczne jest zdania, że linie i znaki miały znaczenie religijne (w pobliżu odkrył świątynie). Dziś wszakże większość naukowców zgadza się z tezą Marii Reiche. A od niej nie ma lepszego specjalisty; prawie całe życie spędziła na płaskowyżu.
Nie brakowało też bardziej fantastycznych teorii, że były to bieżnie, wzory wykonane dla radości bogów. Jednak wszystkich przebił Erich von Däniken twierdząc, że to… lądowisko kosmitów. I że autorami wzorów są przybysze z odległych galaktyk. I on ma realne wytłumaczenie teorii; trudno sobie wyobrazić by ludzie z epoki kamiennej mogli coś takiego zrobić. No a poza tym jedna z postaci jako żywo przypomina kosmitę… Zdaniem innych jest to po prostu człowiek, któremu dorysowano nadnaturalnie duże oczy, aby były widoczne. Ale że niektóre linie to wręcz modelowe pasy startowe, tego już się nie da zaprzeczyć.
Ogromne rysunki według obowiązującej teorii były więc kalendarzem astronomicznym i służyły zatem do określania pory siewu i zbiorów. Wzory oznaczają bowiem okresowe pojawianie się gwiazd i konstelacji i wskazują na punkty wschodów i zachodów słońca podczas jesiennej i wiosennej równonocy oraz przesilenia letniego. Ale dlaczego są tak wielkie? Na to już nikt na pewno nie potrafi odpowiedzieć.
Rysunki są zagrożone. Powstały w klimacie wyjątkowo suchym i ciepłym (przeciętna temperatura to 25 stopni, średnie roczne opady nie przekraczają 20 mm). Ale w ostatnich latach na płaskowyżu sporo (jak na warunki pustynne) pada. Istnieje poważna obawa, że nastąpi szybkie utlenianie białawego podłoża, przez co linie przestaną być widoczne. W 2009 roku pobliska rzeka Rio Grande de Nazca wystąpiła z brzegów i zniszczyła (pokryła białą glinką) jeden z geoglifów, ogromną dłoń. Zagrożeniem jest też nieodległa Autostrada Panamerykańska. Unoszący się z niej pył powoli pokrywa rysunki.
Ale tak naprawdę to nie mamy absolutnej pewności, ani czemu służyły, ani tym bardziej jak zostały wykonane. Ani czy przetrwają…
Pozostaw swój ślad